
- Materialne pozostałości infrastruktury Zagłady: dawne obozy śmierci i koncentracyjne, dawne
obozy pracy przymusowej; - Miejsca pochówku ofiar Zagłady (w tym te nieupamiętnione i nieoznakowane);
- Miejsca egzekucji i przemocy, w których podczas Zagłady doszło do tragicznych wydarzeń, ale które nie zawierają ludzkich szczątków;
- Cmentarze żydowskie (w tym te zaniedbane i/lub ukryte, często niewidoczne w krajobrazie);
Materialne pozostałości infrastruktury Zagłady
(dawne obozy śmierci i koncentracyjne, dawne obozy pracy przymusowej)
Oprócz głównych ośrodków masowej Zagłady na terenie Europy Środkowo-Wschodniej, takich jak Auschwitz, Treblinka czy Majdanek, istnieją także materialne pozostałości mniej znanej infrastruktury ludobójstwa, w tym licznych pomniejszych obozów, np. pracy przymusowej. Przykładem może być obóz pracy przymusowej w Adampolu, a zarazem podobóz Sobiboru, funkcjonujący w latach 1941-1943. Więzione w nim osoby zmuszano do niewolniczej pracy na roli. Liczbę przetrzymywanych tam mężczyzn, kobiet i dzieci szacuje się na 600. Wielu i wiele z nich zginęło; ich ciała zostały pochowane zarówno w pojedynczych, jak i zbiorowych pochówkach w okolicy obozu. Wiosną 1944 roku do Adampola przybył specjalny oddział nadzorowany przez oficerów Służby Bezpieczeństwa Reichsführera SS (Sicherheitsdienst des Reichsführers SS), aby zatuszować niemieckie zbrodnie. Ludzkie szczątki wydobyto z grzebalisk i spalono na specjalnie skonstruowanym ruszcie.
W latach 2014-2016 Caroline Sturdy Colls, doktora nauk humanistycznych, ekspertka w dziedzinie nieinwazyjnej archeologii Zagłady, przeprowadziła tam serię badań. Swoje wnioski zaprezentowała w raporcie, który stał się pierwszą monografią obozu w Adampolu.
Obecnie część obozowej infrastruktury została przekształcona lub jest wykorzystywana przez różne podmioty. Choć miejsce, w którym znajdował się ruszt, po wojnie upamiętniono pomnikiem ofiar zbrodni nazistowskich, w żaden sposób nie informuje on odwiedzających o rozmiarach obozu, jego składowych oraz o okolicznych pochówkach.
Miejsca pochówku ofiar Zagłady
(w tym te nieupamiętnione i nieoznakowane)
W czerwcu 1944, na zamienionej w poligon prywatnej posesji we wsi Sulbiny (woj. mazowieckie), żandarmi i Gestapo zastrzelili 39 osób żydowskich, a następnie zakopali ich ciała. Były to osoby z Garwolina (wschodnia Polska), głównie krawcy i szewcy, rekrutowani do pracy w koszarach. Grzebalisko udało się zlokalizować dzięki
zeznaniom mieszkańca Sulbin, którego wuj widział ciała tuż po egzekucji, w miejscu ich pochówku. Nie był to jedyny zbrodniczy akt wobec społeczności żydowskiej w Sulbinach. W maju 1944 nazistowska administracja zastrzeliła 42osoby, jednak miejsce pogrzebania ich ciał pozostaje nieznane. W tym samym roku żołnierze Wehrmachtu zastrzelili około 60 nieżydowskich Polaków i 70 Żydów w pobliżu rzeki Wilgi. Ciała pochowano tam, gdzie doszło do egzekucji. Jak dotąd teren ten nie został upamiętniony ani oznakowany. Fundacja Zapomniane przebadała go i chciałaby podjąć działania upamiętniające.
Liczba podobnych miejsc (indywidualnych, zbiorowych i masowych grzebalisk) szacowana jest na 1500.
Miejsca egzekucji i przemocy
Na obszarze Europy Środkowej i Wschodniej znajduje się wiele miejsc egzekucji oraz miejsc przemocy, z których znaczna część nigdy nie zostanie precyzyjnie zlokalizowana. Kategoria ta obejmuje przestrzenie głęboko w lasach, ale też miejsca takie jak Umschlagplatz (plac przeładunkowy). Największy z nich znajdował się nieopodal warszawskiego getta (Polska). Szacuje się, że w 1942 roku przez warszawski Umschlagplatz przeszło – w drodze do obozów Zagłady i innych obozów, w ramach akcji „Reinhardt” – między 254 000 a 265 000 Żydówek i Żydów. Osoby oczekujące na przybycie pociągów często przetrzymywano tam również nocą. Inny przykład to sąsiadująca z łódzkim gettem stacja kolejowa Radegast (Radogoszcz), skąd odchodziły transporty do obozu zagłady w Chełmnie oraz do KL Auschwitz.
Cmentarze żydowskie
(w tym te zaniedbane i/lub ukryte, często niewidoczne w krajobrazie)

Żydowskie dziedzictwo architektoniczne
(dawne synagogi, łaźnie rytualne, teatry, szkoły religijne)
W 1896 roku na krakowskim Kazimierzu otwarto dom modlitwy i jesziwę dla bractwa psalmowego Chevra Tehilim, projektu polsko-żydowskiego architekta Nachmana Kopalda. Podczas wojny nazistowskie władze zniszczyły wnętrze budynku. Od jej zakończenia aż do 2006 roku mieściła się tam siedziba zespołu wokalno-tanecznego Krakowiacy.
W roku 2001, na mocy ustawy o restytucji mienia żydowskiego (1997), synagoga została oficjalnie zwrócona Gminie Wyznaniowej Żydowskiej w Krakowie. W 2008 roku odkryto tam wspaniałe polichromie – najważniejsze ścienne malowidła żydowskie na Kazimierzu spośród tych, które przetrwały okupację.
W roku 2012, pomimo prób przekształcenia budynku w miejsce kulturalne, Gmina Wyznaniowa Żydowska w Krakowie wynajęła budynek klubowi Mezcal; zainstalowano wówczas regały przylegające do ścian z malowidłami, a w miejscu Aron Hakodesz (szafy ołtarzowej) postawiono głośniki. Stan polichromii znacząco się pogorszył. Tymczasem rok później budynek został oficjalnie wpisany do Rejestru Zabytków Krakowa [A-1343/M]. Figuruje on także w Gminnej Ewidencji Zabytków [1343/M].
W odpowiedzi na powyższe wydarzenia, w latach 2017-2019, Stowarzyszenie FestivALT zorganizowało trzy interwencje artystyczne, chcąc zwrócić uwagę na sytuację jednego
z najważniejszych przedwojennych budynków żydowskich oraz jeden z najgorszych przykładów postępującej eksploatacji żydowskiego dziedzictwa dzielnicy.
Miejsce to nadal pozostaje nieupamiętnione i nieoznaczone. Stowarzyszenie FestivALT prowadzi obecnie badania archiwalne dotyczące historii budynku i podejmuje działania służące zwiększeniu społecznej świadomości na jej temat.
Miejsca trudnych mikrohistorii
Ponad 650-letni dąb Józef rośnie w parku na terenie kompleksu pałacowo-dworskiego w podkarpackiej Wiśniowej (południowo-
wschodnia Polska). W pamięci lokalnej społeczności zapisał się on jako wojenna kryjówka żydowskich braci; potwierdzają to również powojenne relacje dziennikarza Juliana Pelca. Dąb Józef jest drzewem kominowym, pustym w środku niemalże do samego szczytu. Podczas Zagłady wejście do jego wnętrza znajdowało się na dostępnym dla ludzi poziomie; obecnie po wejściu pozostała jedynie niewielka szczelina umożliwiająca zajrzenie do środka: znajduje się tam kilkanaście drewnianych stopni i metalowych wsporników.
Dla Dawida i Paula Denholzów, którzy pochodzili z pobliskiej wsi Frysztak, było to najprawdopodobniej jedno z wielu miejsc ukrycia. W 1942 roku, po ucieczce z KL Plaszow w Krakowie, ukrywali się w okolicznych lasach, gospodarstwach i na polach. Niektórzy dawni sąsiedzi przyszli im z pomocą; inni stanowili dla nich śmiertelne zagrożenie. Bracia jako jedyni z rodziny przeżyli wojnę; po jej zakończeniu obaj osiedlili się w Stanach Zjednoczonych. Natalia Romik i Aleksandra Janus przeprowadziły pierwsze kompleksowe badania miejsca na potrzeby wystawy „Kryjówki. Architektura Przetrwania”.